🦭 Jak Szczur Na Otwarcie Kanału
Dzisiaj po raz pierwszy w Królowe Życia - program TTV zobaczycie Anię! Kto już czeka przed telewizorem?
Polubienia: 94,Film użytkownika Zuzka (@zuzieksss) na TikToku: „Kiedy po dłuższej przerwie odwalisz sie jak szczur na otwarcie kanalu.🔥🐀 Co sądzicie o takiej fioletowej wariacji z błyskiem? 💜 Kto odwazylby się wyjsc w takim look’u? 🧐 #transition #makeupttansition #makeup #violetmakeup #fioletowymakijaż #beauty #foryou #foryoupage #makeupartist #makeupfreak”.the bitch
U mnie na placu są taki trzy dziewczyny które mnie przezywają. Ja też bym je przezywała, tylko nieznam dużo obraźliwych przezwisk. Pomożecie.Prosze. Dominika i dwie Karoliny. Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-15 20:45:34. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp
Kasztanowe loczki, słodka buzia i powłóczyste spojrzenie sprawiają zwykle, że osobnikom obu płci plączą się po głowie kosmate myśli. W renesansie zwykle odstrojony jak szczur na otwarcie kanału; zazwyczaj w błękity, później w stare łachy i szatanistyczne pierdoły. Współcześnie chyba podąża za modą, ale nie utrafisz.
Wystroiłeś się jak szczur na otwarcie kanału. Wystroiłeś się jak Power Rangers na akcję. Skocz po wino i nie wracaj. Skocz po wino i przynieś resztę. Będzie padać deszcz, bo osy szczekają. Jesteś piękny jak biodro mamuta. Jesteś piękny jak flaki wołowe po prowansalsku. Jestes piękny jak pupcia niemowlęcia. Jesteś piękny
Przede wszystkim nie należy wyrzucać do toalety resztek jedzenia, do kanalizacji mogą być odprowadzane tylko ścieki. Zadbajmy także o czystość wokół domu. Tworzenie nawet małych miejsc pokarmowych, np. dla kotów stanowi wabik dla szczurów. Jeśli chcemy wyrzucić resztki jedzenia do kosza, najpierw zapakujmy je w szczelną folię.
Wiesz, jestem twoją przyjaciółką i jak ktoś ci się podoba to muszę pierwsza wiedzieć, bo inaczej wylądujesz w tym kanale i zostaniesz szczurkiem, który właśnie szykuje się na otwarcie nowego kanału. -W tym czymś? Jak on nawet gotować nie umie!
x Jeśli ci tak bardzo zależy na tym, żeby zawsze mieć ostatnie słowo, powinnaś częściej. mówić 'do widzenia'. x Idź do łazienki, wygadaj się do lustra i wpadnij, kiedy skończysz. x Bóg mnie stworzył, bo wie, co to piękno. Ciebie, bo ma poczucie humoru.
Wyglądasz jak przez okno. Jesteś cienki jak skóra na kaszance. Jesteś nieobliczalny jak ruski kalkulator. Jesteś tak trzeźwa jak dzika świnia na zakręcie. Napalił się jak szczerbaty na suchary. Myślę że starczy ;DDD Wystroił się jak szczur na otwarcie kanału. Masz śmiech jak świnia kaszel .
7solRoV. niedziela, lipca 24, 2022 Taki czas jest dla mnie na wagę złota. Momenty tak niezwykłe, niemal nieprawdopodobne, że jeszcze do końca nie minęły, a ja już za nimi tęsknię. Chwile, które uwiązałabym bezlitośnie na łańcuchu, żeby były tu przez cały czas i nie przemijały. Takie chwile daje mi tylko lato, więc choćby inne pory roku pękły i stanęły na głowie, choćby wszystkie trzy połączyły siły, to z latem nawet nie mają co stawać w szranki! Położyć się po obiedzie na drzemkę pod moim szczęślinem, przy grzechotaniu cykad, a potem przebudzić się i czytać i czytać i pisać albo nic nie robić i tylko leżeć i patrzeć w niebo. Niby nic. Obiektywnie to na pewno banał, ale dla mnie to jednak coś na wagę złota... Dziś niestety i w najbliższych dniach na takie chwilki nie będę mogła sobie pozwolić, ale mam nadzieję, że będzie działo się wiele innych, dobrych rzeczy. Niedziela zaczęła się dla mnie bardzo pracowicie i tak sobie myślałam, zerkając na zegarek, na którym bezlitośnie zmieniały się cyferki, że w moim wypadku wolny, niedzielny poranek, to w ogóle w sferze marzeń. Nim uporałam się z przygotowaniem lekcji i wysłaniem prac domowych minęły trzy godziny. Do tego zaległe maile, grupa na fb, blog i tak to się kręci. Na moje własne życzenie oczywiście. A tu dziś w planach jeszcze tak aktywne popołudnie, że o stresie nie wspomnę. Trzeba podszyć tu i tam, znaleźć biżuterię i wyfiokować się jak szczur na otwarcie kanału... Ja się nie nadaję do takich rzeczy! Po co to się było pchać? Nie lepiej było siedzieć sobie cicho, schowana za Nikonem, jako cichy obserwator? Sama siebie czasem nie rozumiem... Ale powiedzmy, że to dla mnie taka nauka, trening wychodzenia ze strefy komfortu. No nic. Jakoś to przeżyję. - Przyjdziecie jutro wieczorem czy macie to w nosie? - Szczerze? - Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, ale zaraz się W nosie, ale czekaj! Przecież ty będziesz! - A daj spokój. Co to znaczy, że ja będę? Nie musicie przecież tracić wieczoru na "podziwianie" Matki. - A nie będzie ci przykro?- Bez przesady. - To jeśli mam być szczery, to tak - mamy to trochę w nosie. I jasna sprawa. Może znajdzie się ktoś, kto zdjęcie jednak zrobi i przede wszystkim, oby obeszło się bez kompromitacji!Pięknej lipcowej niedzieli! Przede mną ostatni tydzień w roli tej, której imię "Czterdzieści i cztery":)BEZ PRZESADY - to po włosku SENZA ESAGERARE (wym. senca esadżerare) Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie: Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka. Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.; Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
Trochę żałuję, że nie widzicie, w jakim jestem stanie, kiedy wystukuję do Was te słowa, ale pozwólcie, że spróbuję to opisać. Przede wszystkim dłonie, które widzę dokładnie, śmigające po klawiaturze. Uwalone są farbą po same nadgarstki, bo jak zawsze, chciałam zmalować coś szybko i już nie opłacało się zakładać rękawiczek (co to jest za pokrętna logika? Przecież założenie rękawiczek trwa sekundę). Przy samej zaś brodzie mam kolano. Dziarsko łypie na świat przez dziurę w spodniach, pokiereszowane farbą równie mocno, jak dłonie. Mój szafiarski outfit utytłany jest plackami zaschniętej farby. Szczerze mówiąc, miałam ją nawet na okularach, gdybym założyła soczewki, zapewne miałabym przemalowane gałki oczne. Zapewne myślicie, to czemu nie pójdziesz się umyć i przebrać? Ano właśnie dlatego, że dopiero co skończyłam błyskawiczny remont łazienki i wszystko jeszcze schnie. I o tym właśnie dziś Wam opowiem, jak w 24 godziny odpicować łazienkę! Sypialnia z łazienką – nasze marzenie Mój mąż ma proste marzenia. To jest wspaniałe, bo łatwo je spełniać. Kilka lat temu powiedział, że „jeszcze dobry scyzoryk i już będę miał w życiu wszystko”. Czy to nie piękne? Zanim jednak zamarzył o scyzoryku, miał inne marzenie. Sypialnia z własną łazienką. Pamiętam, że walczył o nią jak lew i kiedy kolejni budowlańcy pukali się w głowę, że naprawdę nie ma możliwości, żeby wydzielić w naszej sypialni ze skosem łazienkę, on nie dawał za wygraną. A kiedy pewnego dnia jeden z hydraulików zamyślił się i prawie do siebie powiedział „no na upartego by się dało”, mój mąż złapał się tej myśli i już jej nie puścił. Tak oto nasza sypialnia ze skosem została przedzielona ścianą, żeby w drugim pomieszczeniu zrobić garderobę. Garderobie zaś wykradliśmy kawałek przestrzeni, w której udało się zrobić łazienkę. Maleńką, bo maleńką, ze skosem i bez okna, ale jest. I muszę przyznać, że wiem już, czemu mój mąż tak zaciekle o nią walczył. Własna łazienka to ogromna wygoda i jeśli macie taką możliwość, to warto się o nią postarać. Zwłaszcza jeśli Wasz dom nieustannie pełen jest ludzi jak nasz. Czarna jama Wstępny projekt zarówno naszej sypialni jak też łazienki zakładał dużo czarnego koloru. Wtedy bardzo podobał mi się ten pomysł. Na wizualizacji wszystko wyglądało obłędnie. I o ile czarna wielka ściana w salonie nadal wygląda spektakularnie, o tyle ten sam kolor w naszej sypialni i łazience zaczął mnie szybko irytować. Potęgował wrażenie skosów spadających na głowę, a sama łazienka wydawała mi się czarną jamą, w której odzywała się moja klaustrofobia. Poza tym czarny kolor ma jeszcze jeden mankament. Wbrew temu, co może się wydawać, brud, kurz i plamy są na nim bardzo widoczne, przez co wygląda nieestetycznie, chyba, że regularnie czyścimy ściany. Nie wspomnę o odpryskach. Ubytek w jasnej ścianie jest ledwo widoczny, ubytek w czarnej, oznacza białą szczypiącą w oczy, plamę. Kiedy przemalowaliśmy sypialnię na jasny kolor i stała się dwa razy bardziej przestronna za sprawą samej farby, wiedziałam już, że tak samo należy postąpić z łazienką. Jasna łazienka w skosie Zależało mi bardzo, żeby nasza łazienka była jasna, oszczędna w dekoracje i przytulna. Zachwycił mnie kolor „przejrzysty kalcyt” z serii Magnat Ceramic Kitchen & Bathroom przeznaczonej specjalnie do łazienek i kuchni. Tworzy ona powłokę o hydrofobowych właściwościach i doskonale nadaje się do pomieszczeń narażonych na wilgoć. Jest też odporna na plamy i środki dezynfekujące. „Przejrzysty kalcyt” to szarość, ale wpadająca nieco w błękit. To kolor bardzo jasny, delikatnie odcinający się od bieli. Do łazienki – idealny. Dodatkowo miałam twardy orzech do zgryzienia, bo przemalowanie czarnej ściany na jasny kolor, to jest zadanie, z którym część farb sobie nie poradzi. Farby Magnat natomiast zdają ten egzamin popisowo i czerń znika, jakby nigdy jej nie było już przy drugiej warstwie. Jeśli więc macie do przemalowania coś ciemnego na jasny kolor, to bardzo polecam Wam Magnata. Łazienka odmalowana na jaśniejszy kolor od razu wyglądała na dwa razy większą i przysięgłabym, że słyszałam, jak odetchnęła z ulgą. Malowanie „płytek” z szablonu Czegoś mi jednak brakowało. „Przejrzysty kalcyt” wyglądał świetnie. Łazienka nabrała przestrzeni, ale zrobiło się zbyt minimalistycznie. W każdym razie jak na mój gust. W oczy rzucała się ścianka za toaletą. Najpierw przyłożyłam do niej plakat w ramce, od razu lepiej, ale jakoś plakat nad toaletą mi zgrzytał. Po prostu wiedziałam, że coś trzeba na tej ściance wyczarować. Pinterest podpowiedział mi drewnianą drabinkę, na której można powiesić ręczniki lub fantazyjny koszyk na drobiazgi. Była to jakaś opcja. Nawet wysłałam Lolka po gałęzie do lasku za domem. Jednak dalej nie czułam tego „mam to!! O to chodziło”. I nagle doznałam olśnienia. A gdyby jakieś rustykalne płytki? Coś w gęste wzorki jak w naszej kuchni? Tylko gdzie ja teraz znajdę płytki, kto mi to położy? I ile to zajmie, przecież obiecałam sobie, że wyremontuję łazienkę od A do Z w 24 godziny, żeby pokazać Wam, że się da. I wtedy gdzieś w pineterstowej czeluści zobaczyłam przepiękną podłogę. Dwukolorowe wzory… A gdyby tak je po prostu namalować? Może są jakieś szablony, żeby załatwić to błyskawicznie? No i wyobraźcie sobie, że były! Piękny wzór znalazłam w Obi, aż mnie zatkało. Dobrałam cudowną zieleń z Magnata „egipski perydot”, w dodatku kosztowało mnie to grosze, bo do namalowania wzorów wystarczyła próbka. Po godzinie moje „płytki” były gotowe. Jestem nimi tak zachwycona, że już planuję, jaką jeszcze ścianę nimi ozdobić (już wiem, że czarną w kuchni :D) Jak namalować wzory z szablonu krok po kroku? Szablon, który kupiłam, ma wymiary 90x60cm, a więc jest spory. Trzeba przyłożyć go do ściany, wymierzyć, sprawdzić za pomocą poziomicy, czy jest równo, ołówkiem zaznaczyć, gdzie szablon przykleić. Następnie za pomocą taśmy malarskiej przyklejamy szablon w zaznaczone miejsce. Teraz już tylko farba, malujemy, ja położyłam dwie warstwy „perydotu”. Czekamy około godziny, aż farba przeschnie i delikatnie zdejmujemy szablon. Voila! Farba, którą odmalowujecie wzory, powinna być gęsta, tak, żeby nie spływała. Magnat spisał się doskonale. Ja co prawda odmalowałam swoje wzorki pędzelkiem, ale o wiele lepiej spisze się wałek z gąbeczką lub po prostu gabka kuchenna. Nie martwcie się, jeśli wzory nie wyjdą idealnie, moje też nie są, w kilku miejscach są rozmazane i niedomalowane, a mimo to wyglądają fantastycznie i nadają charakteru całemu pomieszczeniu. Jeśli planujecie takie zabawy, to niekoniecznie bierzcie ze mnie przykład i dobrze to przemyślcie. problem jest taki, że po czasie trudno te wzory usunąć. Weźcie to pod uwagę. Odświeżenie białych fug Jestem już takim człowiekiem, że jak coś robię, to krew mnie zalewa na niedoskonałości. Dlatego wystawienie mebli na taras skończyło się dwutygodniowym odnawianiem drewna tarasowego… W łazience spotkała mnie podobna przygoda. Kiedy już wszystko zaczęło wyglądać pięknie i świeżo w oczy zaczęły mnie kąsać pożółkłe fugi… Psuły cały efekt. Próbowałam je doczyścić na wszelkie sposoby. Soda i ocet gryzły ściany w nieskończoność. I o ile doczyściły fantastycznie same płytki, to wydobyły z nich biel, na której tle fugi wyglądały na pomarańczowe. Błyskawicznie wypatrzyłam w internecie środek na odświeżenie fug o wiele mówiącej nazwie „Fugaremix”. Wygląda jak pasta do butów w tubce. Wewnątrz jest biała farbka. Wystarczy przejechać tubka po fudze i gotowe. Efekt jest spektakularny. Co prawda nie wiem jeszcze, jak będzie to wyglądać w miarę użytkowania, ale w internecie opinie są dobre. Dodatki Postawiłam na dodatki w naturalnych kolorach i ze splotem wiedeńskim, który stał się ostatnio bardzo modny i śmiem twierdzić, że to ja zapoczątkowałam ten trend, kiedy przerobiłam szafkę pod umywalkę! Oczywiście żartuję, ale faktycznie odkąd odnowiłam szafkę, widzę ten splot na każdym kroku 😀 W h&m home kupiłam dwa pojemniki i kosz na bieliznę. Zielony wazon i lampion są z Jyska. A prysznic, umywalka, bateria i kinkiet są z Allegro (o stary prysznic się nie martwcie, powędrował do łazienki dzieci, a linku do tego nowego Wam nie daję, bo mamy z nim problem i nie chcę polecać Wam dziadostwa). Trawy, o które zawsze pytacie, są oczywiście z lokalnej łąki! A lustro to Lindbyn z Ikei. Przed Wami nasza nowa łazienka, którą udało mi się odpicować w 24 godziny. Jak zawsze, kiedy coś wyremontuję, dane pomieszczenie wydaje mi się najpiękniejsze w domu i mam ochotę tam nocować. Tym jednak razem trochę tak jest, bo łazienka to część naszego „prywatnego apartamentu”. NASZA ŁAZIENKA PRZED MALOWANIEM NASZA ŁAZIENKA PO 24 GODZINACH REMONT NASZ APARTAMENT Z ŁAZIENKĄ *Wpis powstał we współpracy z marką Magnat Miss Ferreira Jestem kobietą. Jetem matką. Statystycznie częściej rodzę dzieci niż kupuję w Zarze.
Położony w Tatrach Wysokich Kościelec (2155 m to bez dwóch zdań jedna z bardziej popularnych destynacji wspinaczkowych. Przez niektórych bywa nazywamy “polskim Matterhornem”. A w szczególności za taternicki szlagier może uchodzić jego zachodnia ściana. Ja również nie raz i nie dwa gościłem już na tym szczycie, wchodząc nań zarówno w małej jak i w większej grupie. Znacznie więcej informacji o samym Kościelcu znajdziecie na moim blogu, jeśli w pole “wyszukaj” wpiszecie tę nazwę własną. A jeśli nie chce się Wam tego robić, to kliknijcie np. w ten link: Dla kogo Załupa H i Droga Gnojka? Na szczyt Kościelca prowadzi wiele dróg o różnym stopniu trudności. Ten wpis dotyczyć będzie jednej z najłatwiejszych opcji, która zwłaszcza w ciepłych porach roku, przy korzystnych warunkach atmosferycznych podsumować można słowami: bułka z masłem (lub angielskim zwrotem “a piece of cake” 🙂 A w zasadzie należałoby powiedzieć “załupą z gnojkiem” 😀 Jeżeli wspinasz się na Jurze na drogach od IV do V i jesteś przyzwyczajony do ekspozycji (choć ta jest minimalna) to będziesz miał duży zapas. My szliśmy zupełnie turystycznie, na pełnym chillu, bardziej dla widoków, niż po adrenalinę. Kacper i Maciej przygotowują się startu. Spodobał mi się komentarz Kacpra. “Ubrałem się jak szczur na otwarcie kanału” Rzym, załupy i wielbłądy Poza środowiskiem wspinaczkowym niezbyt powszechnie znane terminy pokrewne: załupa i zachód wyjaśniam w specjalnie temu poświęconym materiale o formacjach skalnych dostępnym: Załupa H to po prostu nazwa własna przypisana do jednej konkretnej drogi w taki sam sposób, w jaki nazywa się wszystkie różne szlaki piesze lub szosowe. Idąc tropem pewnego przysłowia (“Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”) można utożsamić sobie w głowie na chwilę, że Kościelec to taki “Rzym”. W takim eksperymencie myślowym odpowiednikiem Załupy H byłaby np. Via Aurelia. Pod względem istotności ustępuje wielu ważniejszym traktom, z Drogą Appijską (Via Appia) na czele – najsłynniejszym ze szlaków prowadzących do Wiecznego Miasta. Ale swój urok ma i co poniektórym może przypaść do gustu. Załupa H – Opis drogi Załupa H TOPOgrafia. Odejście na prawo od Przełęczy Karb Początek drogi Załupa H Pierwszy wyciąg Kluczowym walorem Załupy H jest jej prostota (nie można się zgubić, podąża się cały czas wzdłuż ściany skalnej) oraz fakt, że nieomal jest pozbawiona trudności technicznych. Idzie się głównie terenem wycenianym na II, a w jednym tylko miejscu będziemy mieć do czynienia z wyceną III. Świetnie zatem nadaje się dla początkujących i mało zaawansowanych łojantów. Przy tym jest nade estetyczna, a chwilami wręcz piękna. Załupa jawi mi się jako ciekawa formacja – taka połoga płyta, po której raczej się wchodzi niż wspina. Jeżeli jest sucha, a wspinacz doświadczony, to całe przejście nią można porównać do bezpiecznego spacerku po parku. Trzeci wyciąg. Odejście na prawo zaznaczono na TOPO W pamięci należy mieć, że na trzecim wyciągu przy dwóch hakach pozostawionych na stałe, trzeba odbić parę metrów na prawo, żeby dojść do spita i tam zbudować stanowisko. Tak postąpił Kacper, który prowadził mnie tamtędy podczas pewnego gorącego lipcowego przedpołudnia. Asekuracja na Załupie H jest bardzo dobra Pogodę mieliśmy nawet zbyt upalną, pociłem się jak szczur albo jakiś ssak inny niż wielbłąd, którego ewolucja wyposażyła nie tylko w wypełniony tłuszczem garb, ale również w fizjologiczną mechanikę zapobiegającą poceniu się. A propos wielbłądów i ich wypełnionych tłuszczem Zaliczyłem również sprzętowo-organizacyjną “wpadkę” związaną z takim wynalazkiem jak camelbak. O ludziach dobrej woli na szlaku pod Zach. ścianę Kościelca Nie miałem pojęcia, że te wężyki od tego bukłaka można odpiąć lub w jakiś inny sposób zabezpieczyć przed wyciekiem życiodajnego H2O. No i w pewnym momencie na szlaku poczułem jak coś kapie mi na łydki, a wiecie niebo nad nami bezchmurne, żar się z niego leje, a tu nagle takie zaskoczenie. Kapała woda, która niemal w całości wyciekła mi do plecaka, a parę litrów tego było. Poczułem się nisko i głupio zarazem. Zaraz potem pobliski kamień posłużył mi za “patelnię”, na której usiłowałem wysuszyć swoje graty. Musiałem wyglądać przy tym jak gamoń, ale widok ten nie przeszkodził dwóm przemiłym Paniom nawiązać ze mną pogawędkę. Zielony Staw Gąsienicowy Widząc mnie bez wody i mocno spragnionego same z siebie zostawiły mi pełną butelkę (sam nie miałbym odwagi zapytać. Co w ogóle było mega miłe), która tamtego dnia uratowała mi dzień. Dzięki im nie musiałem wracać w połowie drogi do schroniska – kontynuowałem rajzę finalnie zakończoną ponownym sięgnięciem wierzchołka. Odzyskałem wiarę w ludzi, choć ta zawsze była wielka Żaden tam bezruch ani machlojka, szliśmy dalej po Drodze Gnojka Start drogi Gnojka znajduje sie na półeczce a raczej Gzymsie, do którego należy podchodzić przy wzmożonej ostrożności. Znajdziecie tam również hak dla asekuranta W tym samym dniu zrobiliśmy jeszcze jedną drogę, zanim ostatecznie dotarliśmy na szczyt. Okazuje się bowiem, że Załupa H kończy się tuż przed początkiem Drogi Gnojka (wycenianej na III). A skoro tak, to obie drogi można (i warto, co potwierdzam w praktyce) ze sobą połączyć, zaliczając je jedna po drugiej. Bardzo szybko schnąca (nawet po obfitych opadach) Droga Gnojka – niech Was nie zniesmaczy nazwa – oznacza przyjemne wspinanie się na dość spory i bez wątpienia specyficzny głaz stanowiący zarazem punkt krzyżowania się kilku dróg. A ponieważ stamtąd jest już blisko do wierzchołka, to na ogół można tam natknąć się na innych łojantów. Ponadto droga ta wyposażona jest w solidne stanowiska oferujące możliwość zjechania (na dwa razy) do podstawy ściany. Droga Gnojka znajduje sie ona zaraz obok Komina Świerza i Drogi Stanisławskiego, które już powinniście kojarzyć z tego wpisu: Droga Gnojka – opis drogi Przewodnik Kiełkowski. Droga nr 189 Tym razem prowadziłem ja, a Kacper z Maćkiem wspinali się na drugiego (w tzw. szybkiej trójce). Wprawdzie to tylko dwa wyciągi, ale przy tej aurze na więcej nie było mnie stać. Nie chciałem się forsować nadto, wiedząc że kolejny dzień również spędzę na wspinaczce. Zresztą, nie można nam wypominać, że tamtego dnia “dwa stare konie poszły na łatwiznę”. W sumie przecież na szczyt dotarliśmy i z niego zeszliśmy, odbywając trekking szlakiem do schroniska Betlejemka. Widok na Zieloną Dolinę Kościelec szczyt Podsumowując tamten dzień: zarówno Załupa H jak i Droga Gnojka to rewelacyjne drogi, jeśli cechuje Cię zerowe lub bardzo niewielkie doświadczenie wspinaczkowe w Tatrach. W planach mam samodzielnie przeżywcować je, aby móc docelowo pokonywać je w trybie przewodnickim. Chcę być gotowym na to, aby prowadzić tamtędy klientów, którzy nie będą zapewniać mi asekuracji w przyszłości Głosy gości / Wystaw ocenę [Razem: 7 Średnia ocena: 5]
jak szczur na otwarcie kanału